Pojedynek książki z Internetem

Zapewne część z was, szczególnie szczęśliwcy z klas biologiczno-chemicznych, słyszała o takim pojęciu jak neuroplastyczność. Brzmi groźnie, ale to bardzo przydatna umiejętność naszego mózgu pozwalająca na przystosowanie się do środowiska, adaptację do zmian, naukę nowych czynności, nabywanie nawyków, czy też pozbywanie się ich. Dzięki neuroplastyczności możliwa jest również ciągła ewolucja naszego umysłu. Naukowcy podsumowali istotę tej umiejętności jednym zdaniem, znanym dzisiaj jako reguła Hebb’a – „Komórki, które jednocześnie się aktywizują, mocniej się ze sobą wiążą” – mieli tutaj na myśli nasze neurony. W tłumaczeniu na język bardziej przyziemny, chodzi o to – kiedy powtarzamy jakąś czynność, mamy do czynienia z danym doświadczeniem często, wzmacniają się połączenia między neuronami w mózgu – w taki sposób coraz lepiej dostosowujemy się do tej czynności, uczymy się jej, a im więcej połączeń neuronalnych, tym łatwiej przychodzi nam wykonywanie jej. W taki sposób tworzą się również nawyki, zarówno te dobre, jak i złe. Im więcej połączeń w mózgu wytworzonych pod wpływem danej czynności, tym chętniej do niej wracamy. Działa to również w drugą stronę – jeśli zaniedbujemy jakąś umiejętność, połączenia między neuronami powoli zanikają, przez co zanika również dana umiejętność. Jako przykład przypomnijcie sobie ten wierszyk, którego musieliście się nauczyć w trzeciej klasie szkoły podstawowej i wyrecytować przed całą klasą. Ciężka sprawa.

Przejdźmy więc do walki Dawida z Goliatem albo, jeśli wolicie, książki z Internetem.

Książka vs. Internet

Nicholas Carr w swej książce „Płytki umysł. Jak Internet wpływa na nasz mózg” pisze, że podczas głębokiej lektury, w naszym umyśle odtwarzamy każdą nową sytuację, która pojawia się w narracji w taki sposób, jakbyśmy sami ją przeżywali. Wychwytujemy szczegóły przebiegu akcji i włączamy je do własnych zasobów wiedzy, do własnego doświadczenia. Podczas czytania uaktywniają się te same obszary mózgu, co przy wykonywaniu, wyobrażaniu sobie lub obserwowaniu rzeczywistej czynności.

Jak w jednym z badań wykazał neurolog Alvaro Pascual-Leone – u osób, które tylko wyobrażały sobie grę na pianinie, zaszły takie same zmiany w mózgach, jak u tych, które rzeczywiście grały. Stwierdził on, że „w wymiarze neurologicznym stajemy się tym, co myślimy”.

Obszary mózgu, które aktywują się podczas czytania książki to głównie te związane z językiem, pamięcią i przetwarzaniem bodźców wizualnych, a w niewielkim stopniu obszary kory przedczołowej, które to uczestniczą w procesie podejmowania decyzji i rozwiązywania problemów. Jeśli korzystamy z Internetu, przeskakujemy ze strony na stronę, z informacji na informację, wszystkie wyżej wymienione obszary mózgu intensywnie się uaktywniają. Możemy dojść do wniosku, że to w sumie dobrze, przecież cały nasz mózg aż gotuje się od pracy, jak surfujemy po Internecie. Niestety, to pokazuje raczej, dlaczego głęboka lektura oraz inne czynności wymagające koncentracji stają się trudne w wirtualnym świecie.

Ocenianie wartości linków, ciągła selekcja pojawiających się zewsząd informacji i innych bodźców, podejmowanie decyzji, w którą stronę teraz podążyć – to wszystko wymaga ciągłej koordynacji czynności umysłowych i dokonywania wyborów, co odciąga mózg od pracy polegającej na analizie i interpretacji tekstu.

Ciągła aktywizacja obszarów kory przedczołowej, odpowiadającej za ocenianie materiału, sprawia, że przenosimy siły umysłowe z koncentracji na tekście i jego interpretacji, na dokonywanie selekcji i ocenę. Nasz mózg po pewnym czasie takiego wysiłku staje się po prostu przeciążony. 

 

„Umysł w środowisku Internetu działa tak, jak podczas jednoczesnego czytania książki i rozwiązywania krzyżówki”

Wyobraźmy sobie wannę, małą łyżeczkę oraz kran

Ale o co chodzi?

Wanna – to nasza pamięć długotrwała, łyżeczka – pamięć robocza, woda z kranu – strumień informacji ze świata zewnętrznego.

Niech teraz kran będzie książką. Strumień informacji płynący z lektury jest powolny, stabilny, możemy go kontrolować zmieniając tempo czytania. Dzięki koncentracji, przenosimy płynące informacje, łyżeczka po łyżeczce, do naszej wanny, czyli pamięci długotrwałej.

W Internecie mamy do czynienia z wieloma kranami, których oba kurki są odkręcone - informacje płyną intensywnym strumieniem z wielu źródeł. Nasza mała łyżeczka wciąż się przepełnia, jesteśmy w stanie przenieść tylko niewielką porcję informacji do naszej pamięci długotrwałej, a dokładniej zlepek części informacji, które płyną z kilku źródeł naraz.

Nasze rozumienie staje się powierzchowne, zaburzamy naszą koncentrację. Pojawia się problem z odróżnieniem informacji istotnych od nieistotnych. „Umysł w środowisku Internetu działa tak, jak podczas jednoczesnego czytania książki i rozwiązywania krzyżówki” – pisze Carr. Gdy przeciążamy pamięć roboczą (łyżeczkę), nie jesteśmy w stanie zachować otrzymanych wiadomości, ani połączyć ich z tym, co już znajduje się w naszej pamięci długotrwałej.

Pamiętacie regułę neuroplastyczności? Zamieniając głęboką lekturę na powierzchowne przeskakiwanie z informacji do informacji, z jednego linku w drugi, uczymy nasz mózg bycia zdekoncentrowanym, rozkojarzonym, przetwarzania informacji szybko i powierzchownie. To tłumaczy, dlaczego część z nas narzeka na kłopoty z koncentracją, nawet będąc z dala od komputera. Powoli pozbawiamy się umiejętności głębokiej refleksji i kreatywności, czynimy nasz umysł płytkim.

Przywołajmy w tym miejscu słowa George’a R. R. Martina, a dokładniej Tyriona Lannistera - „Moją bronią jest mój umysł. Brat ma swój miecz, król Robert ma swój młot, a ja mam swój umysł… umysł zaś potrzebuje książek, podobnie jak miecz potrzebuje kamienia do ostrzenia, jeśli, oczywiście, ma zachować swoją ostrość. - Tyrion uderzył dłonią o skórzaną okładkę książki. - Dlatego właśnie czytam tak dużo, Jonie Snow”. Trudno się dziwić, że z tej dwójki to Jon nic nie wie.

Ulubieniec czytelników Pieśni Lodu i Ognia oraz widzów Gry o Tron raczej nie jest dobrym przykładem do naśladowania, ale w tej kwestii trudno się z nim nie zgodzić. Nasz umysł wyspecjalizuje się w tym, w czym na co dzień będziemy go ćwiczyć. Od nas zależy, czy będzie to koncentracja, wyobraźnia i refleksja, za którą idzie równocześnie pogłębianie wiedzy, czy też wybierzemy rozproszenie uwagi, dekoncentrację i pozbawienie naszego umysłu ostrości, jaką daje mu głęboka lektura.

 

Dla zainteresowanych tematem:

Nicholas Carr – „Płytki umysł. Jak Internet wpływa na nasz mózg”

Wystąpienie autora książki - https://www.youtube.com/watch?v=PF1JgIWbSlQ (angielskie napisy)

Krótka animacja zarysowująca problem https://www.youtube.com/watch?v=cKaWJ72x1rI (angielskie napisy)

,

Artykuł napisany przez: